niedziela, 27 września 2015

Zaczarowany ogród

Witaj(cie)!

Parę miesięcy temu (ekhm) obiecywałam Jamesa i Michaela w niejakim zaczarowanym ogrodzie, pod tym względem słowa dotrzymam. Ta-da, oto on


Przyznacie pewnie, że jest to pomysł dość niecodzienny, więc skąd taki pomysł. Ano stąd, że mniej więcej roku temu w wakacje, siedząc na takiej bujanej ławce na mojej działce na Kaszubach zaczęłam rozmyślać (a jak ja zaczynam rozmyślać robi się niebezpiecznie). Rozmyślałam, jak to fajnie byłoby zrobić taką sesje zdjęciową o zachodzie Słońca, na tej mojej bujanej ławce właśnie. I tak sobie siedziałam i się bujałam, a gdy wróciłam do domu podzieliłam się tą myślą z Derry, która oczywiście zrobiła z tego pejnta. Nie powiem, ja widziałam to w swojej wyobraźni ciut inaczej, ale przecież nie będę ingerować w wizję artystki, prawda? I tak powstał zaczarowany ogród (czemu zaczarowany? No spójrzcie na te roślinki, te kolory, ten wodospad!) a w nim James i Michael o jakże atletycznych ciałach.
A jakby ktoś się zastanawiał, czemu Fassy jest taki blady, to powiem, że to bijący od Jamesa blask.
To tyle na dziś, do zobaczenia w kolejnym poście!

PS: macie gratisa. Tak po prostu.

Z "tą resztą" chodzi o to, jakby ktoś nie pamiętał

***

A za tydzień (lub dwa)...

A gdyby tak umieścić wszystkie obrazki, jakie są zapisane na komputerze, na jednym pejncie?...

Mea culpa, mea maxima culpa...

*rozgląda się niepewnie* *wychodzi nieśmiało zza rogu*

Ekhm.... No ten, tego... *mruczy coś niezrozumiałego* Szepraszm. Ekhm, ekhm.

No dobra, PRZEPRASZAM. Przepraszam, że na blogu nie pojawiło się nic - jedno, wielkie, okrągłe NIC - przez... dajcie mi chwilę... 239 dni. Wygląda to przerażająco, fakt. Wyjaśnienie? Otóż byłam przekonana, że jedynymi osobami, które tu wchodzą są ja i założycielka bloga. A okazało się, że jest jedna, prawdopodobnie osamotniona istotka, która ogląda te wszystkie dziwactwa, a nawet OBSERWUJE nas. I dla tej jednej jedynej istotki posty będą się pojawiać. Może nie co tydzień (bo żelazny zapas pejntów powoli przestaje być żelazny i zaczyna się uszczuplać), ale max co dwa tygodnie powinno się pojawić. Powinno, bo nie wiem, co z tego wyjdzie, w końcu obietnic było już pełno...